Męska wyprawa

Franek obudził się wcześnie rano. Otworzył oczy i spojrzał w okno. Natychmiast się uśmiechnął, bo zapowiadała się piękna, słoneczna sobota. A tata obiecał, że zabierze go na ryby, jeśli tylko nie będzie padało. Wyskoczył z łóżka i pobiegł do kuchni, gdzie mama już szykowała śniadanie.
męska_wyprawa

- A kiedy trzeba iść do przedszkola, to nie można cię wyciągnąć z łóżka – zaśmiała się, stawiając przed synkiem ciepłe kakao.

- Bo w przedszkolu nie łowimy ryb – odpowiedział poważnie Franek.

Nagle usłyszeli z przedpokoju wielki rumor, a potem doszedł ich przytłumiony jęk. Wybiegli z kuchni i zobaczyli tatę pod stertą rzeczy, które wypadły z szafki. Siedział na podłodze i rozmasowywał guz na głowie. Wyglądało to tak zabawnie, że Franek parsknął śmiechem. 

- To nie jest śmieszne - powiedział tata i zapytał ze złością - I kto tu napchał tyle rzeczy! 

- To przecież twoje rzeczy tatusiu - odpowiedziała równie rozbawiona sytuacją Kasia, młodsza siostra Franka. 

Wszyscy pomogli tacie się pozbierać. Rzeczy potrzebne na wyprawę na ryby ułożyli przy drzwiach, a resztę upchnęli z powrotem do szafy.  

Franek pośpieszał wszystkim,  żeby jak najszybciej mogli z tatą wyruszyć. Kasia też chciała jechać. Jednak mama wytłumaczyła jej, że to będzie męska wyprawa. A one w tym czasie wybiorą się na długi spacer.

- I na plac zabaw, mamo? I na plac zabaw? – podskakiwała z radością Kasia

- I na plac zabaw oczywiście też – obiecała mama

Zaraz po śniadaniu Franek z tatą zapakowali rzeczy i wsiedli do samochodu. Pomachali mamie i Kasi i pojechali na swoją męską wyprawę.

Po około godzinie dojechali na miejsce. Zabrali sprzęt oraz koszyk z drugim śniadaniem i powędrowali nad jezioro. Nad wodą było jeszcze chłodno, a powietrze - wilgotne. Rozłożyli swoje krzesełka. Tata wyjaśniał jak należy rozkładać wędkę i jak zarzucać spławik. Powiedział, że trzeba popatrzeć na drugi brzeg i znaleźć tam punkt, w który będzie się trafiać. Oczywiście na niby – bo spławik tam nie doleci.

Po kilku próbach Frankowi udało się pięknie zarzucić wędkę.

Następnie tata pokazał, jak trzeba rozrobić zanętę. To takie jedzenie, które wrzucili do wody, żeby przywabić ryby. Wyjęli wędki i założyli przynętę. Znowu zarzucili sprzęt i oparli go o podstawki. Zaczęli czekać, aż ryba się złowi.

Franek trochę się nudził tym czekaniem.  Tata zaczął więc opowiadać swoje przygody z dzieciństwa, kiedy to dziadek zabierał go na ryby. O tym, jak bał się założyć przynętę, jak nie umiał rozłożyć wędki. Chłopiec bardzo się zdziwił, że jego tata mógł czegoś się bać. Przecież tata jest najodważniejszym człowiekiem jakiego zna.

Nagle żyłka się napięła i Franek z tatą podbiegli do wędki. Okazało się, że ryba jest na haczyku wędki chłopca. Poczekali, aż spławik zacznie odpływać na bok i wtedy tata szybko uniósł wędkę do pionu  i chwycił rybę. Była duża i piękna. 

Zrobili jej zdjęcie i puścili do wody. Potem znowu zarzucili wędki.

- Tato, czy myślisz, że w tym jeziorze są raki? - zapytał Franek

- Ostatnio ich nie widziałem - odpowiedział tata – ale jak byłem mały to chodziliśmy ich szukać z kolegami. Chodź, zobaczymy.

Zaglądali pod kamienie w trzcinach i wzdłuż brzegu. Niestety nie udało im się żadnego znaleźć.

Zmęczeni poszukiwaniem postanowili zjeść drugie śniadanie. Rozłożyli się na trawie i zjedli pyszne kanapki,  popijając herbatą z termosu. Jedzenie przerywali tylko na wyciąganie złapanych ryb. Ale żadna już nie była tak duża jak pierwsza. 

Potem postanowili trochę odpocząć. Leżeli na trawie obserwując chmury. Szukali w nich znanych kształtów.  Franek najczęściej widział smoki i dinozaury. Długo leżeli i śmiali się wesoło.

Nawet nie zauważyli, że zbliżała się już pora obiadu. Trochę się zasiedzieli, więc postanowili wrócić do samochodu na skróty. Szybko zebrali swoje rzeczy i wyruszyli w drogę powrotną przez las.

Nagle przez ścieżkę przebiegła sarenka z małym koziołkiem i zatrzymała się niedaleko wśród drzew. Franek z tatą byli zachwyceni. Nigdy nie widzieli tych zwierząt z tak bliska. Tata wyjął aparat i postanowili podkraść się i zrobić zwierzętom zdjęcie. Starając się nie robić hałasu, z aparatem przy oku tata, a za nim Franek posuwali się w stronę sarny i jej młodego. Nagle pod nogą chłopca trzasnęła gałązka i spłoszone zwierzęta uciekły. Jeszcze chwilę chłopiec z tatą krążyli wokół drzew, ale nie zauważyli już sarny. Postanowili więc wrócić na ścieżkę. Ale co to? Wokół były same drzewa, a ścieżki nie widać. Franek złapał tatę za rękę.

- Co my teraz zrobimy? Tatusiu,  sprawdź czy działają nasze komórki.

Tata zaśmiał się i powiedział, że na pewno poradzą sobie bez elektroniki, która i tak na pewno nie działa w środku lasu.

- Czy pamiętasz po której stornie mieliśmy słońce, kiedy szliśmy nad jezioro? – zapytał tata

- Tak, bo zaświeciło mi prosto w oczy. Mieliśmy je przed sobą – odpowiedział Franek – ale co ma do tego słońce?

- Przyjechaliśmy tu wcześnie rano, czyli słońce było na wschodzie. Teraz mamy późne popołudnie – czyli słońce zbliża się ku zachodowi – wyjaśniał tata

Chłopiec nadal nie rozumiał do czego zmierza tata.

- I popatrz tu – kontynuował rodzic wskazując na drzewo – mech na drzewach rośnie zawsze od strony północnej. Wykorzystując te wszystkie informacje, wiemy gdzie są strony świata: południe, północ, wschód i zachód. Więc nie będziemy mieli trudności w dotarciu do samochodu. Kiedy będziemy szli, musimy tylko uważać, żeby mieć słońce po naszej prawej stronie lekko z tyłu.

Franek ze zdziwieniem popatrzył na tatę.

- Jesteś pewien, że to się uda?

- Na pewno, uwierz mi – zaśmiał się tata

Poszli więc trzymając się wskazówek taty. Po kilkunastu minutach chłopiec zaczął wątpić, że się to uda. Ale nagle las się skończył, a ich oczom ukazał się stojący nieopodal samochód.

Franek nie mógł wyjść z podziwu. Przyglądał się to tacie, to słońcu i drzewom.

Tata zaśmiał się widząc zdziwienie na buzi synka.

- Widzisz Franku, nie zawsze trzeba polegać na komórkach czy laptopach. Przyroda może powiedzieć nam wiele. A następnym razem zabierzemy ze sobą kompas.

Chłopiec już nie mógł doczekać się i kolejnej wyprawy z tatą, i momentu kiedy będzie mógł opowiedzieć o swojej przygodzie kolegom. Podbiegł do taty i przytulił się do niego mocno. 

- Jesteś najlepszym tatą na świecie. Kocham cię bardzo.

- I ja cię kocham synku. Najbardziej na świcie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Najmniejszy dinozaur